Przyjęło się spoglądać na prawdziwych detektywów przez pryzmat postaci fikcyjnych z książek lub ekranu. W istocie dość znacząco się między sobą różnią. Co nie znaczy, że zwany mistrzem dedukcji (a właściwie: indukcji!) Sherlock nie może być inspiracją dla realnie działającego specjalisty. Poza tym literaccy detektywi są na tyle interesującymi bohaterami, że niektórych warto nieco przybliżyć.
Pierwsze wątki detektywistyczne w literaturze
Można by pomyśleć, że detektywistyka zaczęła się od Sherlocka Holmesa. Owszem, nie ma co do tego wątpliwości, że myśląc o literackim detektywie – to właśnie on przychodzi nam do głowy. W dalszej kolejności mogą to na przykład być Hercules Poirot, czcigodna dama – więc Miss Marple lub też Amerykanin Marlowe.
Tymczasem na wiele lat, ba, tysiącleci przed słynnym londyńczykiem pojawili się w tekstach pierwsi śmiałkowie o detektywistycznych zdolnościach. Niektórzy zaliczają do nich proroka Daniela ze Starego Testamentu. Rzeczywiście przeprowadza on swoiste śledztwo, aby wykazać, że świadkowie nie są do końca prawdomówni. Na podobne tropy natrafiamy w starożytnym greckim dramacie. Tragiczną historię króla Edypa zapewne pamiętamy jeszcze ze szkoły. Lecz mogło nam umknąć, że do niewygodnej prawdy dochodzi, gdy łączy ze sobą (niczym rozrzucone tu i tam puzzle) przesłanki.
Cały czas jednak mowa o bardzo dawnych czasach i żadna z owych wielkich postaci nie była detektywem. Nie był nim również dość wszechstronnie uzdolniony pan Zadok. To protagonista powiastki Woltera o takim samym tytule. Na swej drodze spotyka między innymi człowieka szukającego zagubionego pieska. Bohater opisuje go niezwykle szczegółowo, ale na pytanie, czy go widział, odpowiada przecząco. Kiedy żąda się od niego wyjaśnień, wskazuje na ślady na piasku, pozwalające mu domyślić się tak wielu szczegółów.
Podobnymi metodami posługiwał się nasz Sherlock, lecz nim do niego przejdziemy, zacznijmy od monsieur Dupina.
Dupin z Zabójstwa przy Rue Morgue
Za pierwszy pełnoprawny utwór detektywistyczny uznaje się Zabójstwo przy Rue Morgue. To jedno z głośniejszych opowiadań Edgara Allana Poego. Niełatwego śledztwa podejmuje się C. Auguste Dupin. W międzyczasie niewiele się dowiadujemy o samym bohaterze. Nie był zawodowym detektywem, ale pasjonatem sztuki wiązania faktów. Wydaje się, że w ogóle nie musiał pracować, był bowiem szlachcicem. Zabójstwa, szukanie tropów, itd. stanowiły dla niego – jeśli można tak powiedzieć – miłą odskocznię od nudnego życia próżniaka.
W przywołanym utworze opinia publiczna jest wstrząśnięta brutalnym mordem popełnionym na matce i córce. Wprawdzie już złapano podejrzanego, ale nasz bohater powątpiewa w jego sprawstwo. W miarę, jak bada miejsce zbrodni i przepytuje świadków, natrafia na przesłanki, które przemawiają za tym, że zbrodni w ogóle nie dokonał człowiek!
Kto zatem? Nie zdradzajmy tego, dajmy szansę tym, którzy jeszcze się nie dowiedzieli…
Pan Dupin powrócił do nas w twórczości Poego już tylko raz, w Tajemnicy Marii Roget. Natomiast, co ciekawe, pojawia się u Doyle’a. To nieodłączny towarzysz Holmesa, Watson, porównuje swojego przyjaciela do francuskiego geniusza.
Sherlock – człowiek instytucja
Cóż, Sherlocka Holmesa chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Na jego temat powstały osobne prace magisterskie czy nawet doktoranckie. Jego nazwisko pojawia się również w naszej mowie codziennej, choć zwykle w kontekście ironicznym, na przykład: “brawo, Sherlocku!”.
Tytułem obowiązku przypomnijmy, że powieściowo zadebiutował w Studium w szkarłacie. Kolejne powieści Doyle’a uzupełniały wiedzę nie tylko na temat tego ekscentryka, ale również jego druha Watsona czy innych postaci; wśród nich warto nadmienić o profesorze Moriartym. To po bójce z tym ostatnim detektyw wpada z nim do malowniczego wodospadu w Szwajcarii. Miał tam ponieść śmierć, lecz zbulwersowani fani niejako wymusili na autorze, aby przywrócił go z martwych.
Nie tak dawno o tym detektywie stało się znów głośniej za sprawą ekranizacji z brawurową rolą tytułową Benedicta Cumberatcha, który rzucił nowe światło na postać, jak się zdawało, tak dobrze nam już znaną…
Detektyw w spódnicy
Niektórzy pewnie pomyślą, że zawód detektywa jest przeznaczony dla mężczyzn i to wyjątkowo śmiałych. Tymczasem w literaturze w tej roli świetnie się odnalazła również panna Marple. To bohaterka stworzona przez wielką Agatę Christie i nie mogło jej zabraknąć w tym krótkim zestawieniu.
Mogłaby być starszą ciocią, która rozpieszcza swoich siostrzeńców konfiturami… Ale to jej wyraźnie nie było pisane. Jako ciekawska z natury osoba znajdowała duże upodobanie w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.
Detektywi w dzisiejszej literaturze
Na koniec wspomnijmy nieco o współczesnych literackich detektywach. Patrząc na liczbę wydawanych i sprzedawanych książek kryminalnych, widzimy, że to bardzo popularny, wręcz wzięty gatunek pisarski. Do jego odrodzenia przyczynił się m.in. Marek Krajewski, kreśląc wieloznaczną postać Mocka.
Odnosimy wrażenie, że jest to również pokłosie popularności kryminału skandynawskiego, w którym roi się od twardych śledczych, którym nieobce są problemy z prawem, alkoholem i… generalnie ludźmi.